zen horda, mnich res, ego, ezo, pięknoduch

Orient-uj się, czyli jak upolować pięknoducha

zen horda, mnich res, ego, ezo, pięknoduch

Czyli jak upolować pięknoducha😉

Nasza kultura wyrasta z platońskiej dialektyki i dwóch fundamentów: kartezjańskiego – „myślę, więc jestem”, i newtonowskiego rozumienia, i stosowania praw fizyki klasycznej, np.: większa siła – większy efekt. Logika, przyczynowość, finanse, sprawczość, racjonalny empiryzm, ale i własność, systemy, technologia w obróbce materii, a ostatnio – przesyłu informacji. Kilkaset lat zapętlenia i samozagęszczenia. Aspekty lewopółkulowych wartości i wynikających z nich przejawów działania. Jest to ważny i jednocześnie bezwzględnie dominujący składnik obserwowalnej, a więc rzeczywiście rzeczywistej egzystencji. Wszystko jest kwestią proporcji i skali. Męska siła nadała strukturę i sens, rozdzieliła naukę od religii, wygasiła stosy, zbudowała kościoły i wielkie piece (…). Epoka oświecenia była bezprecedensowym skokiem globalnej świadomości. Pozwala dziś dalej stosunkowo łatwo poruszać się po konwencjonalnej mapie. De facto jest mapą, na której każde ego domaga się autorytarnej obecności… Iluzja, która „uwierzyła” we własne istnienie za pomocą li tylko czystego rozumu i zasiliła egocentryczne i materialne tendencje: tyle jesteś, ile posiadasz i głośnobarwnie krzyczysz: zobacz! oto ja!

Głos pięknoducha ginie pośród sobie podobnych. Frustracja indukuję agresję, co w świecie prawnych systemów, ograniczających proste impulsy rodzi autoagresję. Choroby cywilizacyjne, uzależnienia, konsumpcjonizm, by wymienić tylko kilka kluczowych.

Czy jest to zjawisko bez konsekwencji? Czy gdzieś po drodze nie naruszyliśmy granicy delikatnej równowagi? Jeśli tak, to czego brakuje na drugiej szali wagi odmierzającej naturalną pełnię?

Najnowsze badania mentalu owej pokawałkowanej płaskiej „rzeczywistości” zachodniego świata ukazują niepokojące spustoszenie. Tylko dlatego, że zjawisko nie występuje w obszarze bezośrednio widzialnym (empirycznym), nie stanowi zainteresowania mainstreamu. Około 20% społeczeństwa cierpi na różne formy depresji. Karen Horney, postawiła tezę w swojej „Neurotycznej osobowości naszych czasów”, parafrazując: nikt w zachodniej kulturze nie jest w pełni psychicznie zdrowy…

Poziom złożoności zjawiska jest szeroki, tak jak ogromne jest spectrum przyczyn. Zaproponuję więc redukcjonistyczne, wyjaśniające uogólnienie.

Nadwyżka siły (kartezjańsko-newtonowski paradygmat) w przestrzeni z jednoczesnym deficytem mocy (emocje, zaufanie, bycie, rozluźnienie, artyzm, zmysłowość empatia, prawopółkulowy holizm, subtelność i łagodność, duchowość i czucie) powodują w układzie nerwowym psychosomatyczny, lękowy skurcz, którego patriarchat jest nieświadomy. To smaczna kość dla ego, pies zjadający własny ogon.

Na drugim końcu świata, w dalekiej Azji, przed tysiącami lat powstało kilka psychologiczno – filozoficznych systemów, które są metodami uzupełniania mapy o brakujące aspekty. W bezmyślnej ignorancji są próby nazwania ich religiami. W bezpośredniej praktyce, taką komunię męskiego z żeńskim, siły z mocą, proponuje tantra (wersja neo jest naszą propozycją dla zachodnich, krytycznych intelektów). Zen jest bezpośrednim wglądem w pełnię rzeczywistości przy wykorzystaniu ponadczasowych i uniwersalnych parametrów Wielkiego Umysłu, który teraz czyta te słowa!

Niech nas nie dziwi powszechna tendencja do eksplorowania orientu. Oddolny ruch młodych mężczyzn z zachodu zasiedlających Tajlandię, Filipiny. Ten głód i nienasycenie w poszukiwaniu ulotnego rozluźnienia między udami filigranowych uśmiechów. I niech nas nie zmyli ezoteryczne zawodzenie zaburzonych, udomowionych pięknoduchów środkowej Europy. Bezrefleksyjnych, wysokowrażliwych piewców czystego bycia na wiecznie umajonej łące egocentryzmu i neurotycznej intuicji, za miedzą której czyha depresyjna pustka.

Czy musisz latami zgłębiać buddyzm, jeździć na medytacyjne odosobnienia, mantrować przy ogniu, strumieniu, czy (o zgrozo;) ) zamykać się w klasztorze?

Odpowiem słowami mistrza zen:

przed przebudzeniem góry były górami, lasy lasami, rzeki rzekami; po przebudzeniu – góry są górami, lasy lasami, rzeki rzekami. Paradoks jak u Beissera! Początek kwantowej epoki! Wielowymiarowej rzeczywistości poza dualizmem: „moje” , „twoje”, „lubię”, „nie lubię”, „dobro”, „zło”, gdzie mniej znaczy więcej, a podmiot jest przedmiotem, tak jak duch patrzy Twoimi oczami, słyszy Twoimi uszami. Transpersonalne czary mary bezwysiłkowej zmiany – płachta absurdu na zamaskowane duchowym pierdoleniem ego pięknoducha.

Nie pytaj, jak przejść przez ucho igielne – panie Newton? Zapytaj kim jest ten, kto pyta i wytrzymaj bezczasowy moment Ciszy i Pustki, poza którymi wszystko jest cierpieniem…

Res

Megrelia, styczeń 2024

Udostępnij post